Zarówno rano, jak i w późniejszych godzinach przedpołudniowych, tereny cmentarza w Międzyzdrojach oblegane były przez jego mieszkańców, którzy przybyli zadbać o groby swoich bliskich. Ta popularna godzina odwiedzin skutkowała tworzeniem się znacznych kolejek samochodów czekających na dostęp do parkingu znajdującego się w pobliżu cmentarza. Wielu z nich chciało umieścić swoje pojazdy jak najbliżej terenu cmentarza.
Jedną z tych osób była pani Marta z Wapnicy, która tłumaczyła, że ma kilka grobów do odwiedzenia. Ważne było dla niej to, aby podjechać możliwie najbliżej, ponieważ kwiaty i znicze, które przyniosła są dość ciężkie, a ona chciała uniknąć długiego noszenia tego ciężaru.
Działania te były ułatwione dzięki obecności policjantów, którzy już od wczesnych godzin porannych kierowali ruchem w okolicy cmentarza. Ich zadaniem było monitorowanie ilości wyjeżdżających pojazdów i dopuszczanie takiej samej liczby na parking za wiaduktem kolejowym. Dostęp do cmentarza w Międzyzdrojach jest bowiem możliwy jedynie przez wąską drogę prowadzącą obok szlaku kolejowego i przejazdu pod wiaduktem, gdzie regularnie przemieszczają się pociągi.
Na cmentarzu panował spokój, pomimo tego, że 1 listopada przyciągnął tam wielu odwiedzających. Byli wśród nich zarówno mieszkańcy okolicznych miejscowości, jak i ci, którzy podróżowali aż z południa Polski, aby złożyć hołd swoim bliskim pochowanym w Międzyzdrojach.